"Demon Copperhead" Barbara Kingsolver
9/10
Książki "cegły", takie powyżej pięćsiuset stron, mają tę wadę, że kłopotliwe jest zabieranie ich ze sobą. Często czytam poza domem, ale powieścią Barbary Kingsolver "Demon Copperhead" z powodu 608 stron i twardej oprawy, nie obciążałam plecaka.
Demon rodzi się w przyczepie w samym sercu hrabstwa Lee u podnóża Apallachów. Przychodzi na świat w worku owodniowym co, według wierzeń, gwarantuje mu, że nigdy nie utonie. Pewnie dlatego od najmłodszych lat marzy o tym, żeby zobaczyć ocean. Na pewno na taką wycieczkę nie zabierze go ojciec, bo nie żyje. Matka ćpunka też nie zagwarantuje mu nic ponad życie w biedzie z dnia na dzień. W pewnym momencie pojawia się ojczym, ale on nie kocha Demona... wręcz przeciwnie.
Ta genialna powieść prowadziła mnie przez życie chłopca, od urodzenia do lat młodzieńczych. Chłopca, który z racji tego skąd pochodzi i kim byli jego rodzice, skazany jest na porażkę. Po śmierci matki tuła się po obcych ludziach i mierzy się z ogromnym cierpieniem. Od najmłodszych lat doświadcza bólu, zmaga się z uprzedzeniami, pracuje ponad swoje siły. A jednak ma wolę przetrwania! Aż nie chce się wierzyć, że w tym wszystkim Demon znajduje miejsce na pasję, jaką jest rysowanie.
Brawa dla autorki! Brawa za postać Demona oraz doskonale wykreowane postacie drugoplanowe. Brawa za historię, której nigdy nie zapomnę. Książka mogłaby być jeszcze dłuższa, bo po sześciuset stronach czuję niedosyt. Musicie ją przeczytać!
Wydawnictwo Filia
Stron: 608
Komentarze
Prześlij komentarz