"Mój mały zwierzaku" Marieke Lucas Rijneveld
8/10
Trudno zebrać myśli. Trudno ubrać w słowa emocje towarzyszące mi podczas czytania powieści "Mój mały zwierzaku" Marieke Lucasa Rijnevelda. Zrozumieją mnie tylko Ci, którzy mają tę lekturę za sobą.
Witajcie w holenderskim gospodarstwie specjalizujacym się w hodowli krów. Mieszka tutaj czternastoletnia dziewczynka, jej ojciec oraz starszy brat. Często odwiedza ich czterdziestodziewięcioletni weterynarz. Dba o zdrowie zwierząt, a przy okazji "zakochuje" się w nastolatce. Ów pan ma żonę i dwóch synów, co nie przeszkadza mu w snuciu fantazji o fizyczności z dziewczynką... i wcielaniu ich w życie.
Książka to monolog pedofila, w którym kropku na końcu zdania zdarzają się dość rzadko. Ale co tam kropki, kiedy mamy do czynienia z takim tekstem! Uczucia i pragnienia dojrzałego mężczyzny w stosunku do dziecka, wzbudziły przede wszystkim moje obrzydzenie. A jednak nie wszystko w tej powieści jest takie oczywiste. Dziewczynka marzy o lataniu; w swoim urojonym świecie rozmawia z Hitlerem i Freudem; brakuje jej matki i tragicznie zmarłego brata. Weterynarz widzi w niej wyjatkowość, ale wyczuwa też, że może ona być (i niewątpliwie jest) łatwą do omotania ofiarą. Bo przecież nie kocha jej naprawdę. A może?
"Mój mały zwierzaku" to historia równocześnie odpychająca i wciągająca. Po jej przeczytaniu nadal siedzi mi na ramionach i przygniata swoim ciężarem. Ten chory świat nie chce mnie wypuścić. Czy mogę polecić tę książkę? Z pewnością nie każdemu. Jest to obrzydliwa i bolesna opowieść napisana w genialny sposób. Na zawsze zostanie w mojej głowie...
Wydawnictwo Literackie
Stron: 560
Tytuł oryginału: Mijn lieve gunsteling
Komentarze
Prześlij komentarz