"Moje zmory" Gwendoline Riley

5/10
     Za mną kolejna powieść Wydawnictwa Czarne. Po przeczytaniu książki "Moje zmory" Gwendoline Riley, wiem już na pewno, że kocham to wydawnictwo tylko za reportaże.
     Bridget to kobieta, która na pozór prowadzi uporządkowane życie. Jednak jej codzienność naznaczona jest cieniem dzieciństwa spędzonego w rodzinie, gdzie emocjonalna manipulacja, egoiz i osamotnienie były na porządku dziennym. Jej matka, Henia, jest pełna sprzeczności - apodyktyczna, pozbawiona empatii, ale jednocześnie głęboko samotna. Ojciec Bridget z kolei jawi się jako człowiek narcystyczny, samolubny i wyrachowany, traktujący swoje dzieci w sposób instrumentalny.
     Struktura książki jest fragmentaryczna, czyli historia nie rozwija się linearnie, tylko przypomina migawki z przeszłości i teraźniejszości. Delikatnie mówiąc, nie jest to moje ulubione rozwiązanie i czytanie tak skonstruowanej powieści bardzo mnie zmęczyło. Nie potrafiłam wejść w tę opowieść i odnaleźć w niej tego co najważniejsze w dobrej literaturze.
     Choć "Moje zmory" to niby powieść psychologiczna i porusza ważne dla mnie tematy, nie pozostanie w mojej pamięci na długo. Nie mogę jej również Wam polecić. Czas zapomnieć i zanurzyć się w ciekawszą opowieść...

Wydawnictwo Czarne
Stron: 216
Tytuł oryginału: My Phantoms

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

"Lato tajemnic" Tess Gerritsen

"Ja to ktoś inny. Septologia 3 - 5" Jon Fosse

"Połamany celibat" Monika Białkowska